kolejny rozdział, czytajcie, komentujcie, obserwujcie, lub co tam chcecie :)
Ka$ka
~~~~~~~~~~
Paul stoi przed moim domem, a ja jestem w samych majtkach, kurcze.
-Yyyy...cześć.-mówi zakłopotany Paul.
Cofam się o krok i zatrzaskuję mu drzwi przed nosem. Przychodzi Kate i pyta:
-Kto przyszedł?
-Paul.-odpowiadam z lekkim zdenerwowaniem.
-To gdzie on jest?- zapytała
-Za drzwiami, zamknęłam mu je przed nosem.
-Coś ty zrobiła?!- krzyknęła Kate
-Zamknęłam.
-Masz mu je otworzyć i z nim porozmawiać!- i bez odpowiedzi ruszyła do łazienki.
Pobiegłam do swojego pokoju po spodnie, wciągnęłam jeansy na nogi i ruszyłam jeszcze raz do drzwi. Otworzyłam, a Paul siedział na schodach i nie miał zamiaru odchodzić zanim go wysłucham. Odwrócił głowę, gdy usłyszał jak drzwi się zamykają. Usiadłam obok niego i siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Zlustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie jeansy i ciemnoniebieską koszulę, która podkreślała jego oczy. Na nogach miał tenisówki, a na palcu nierozłączny pierścień. Później odwróciłam głowę przed siebie i oglądałam księżyc, czekając co powie. Zajęło mu to dłuższą chwilę.
-Cześć.-powiedział, jednak dalej na mnie nie patrzył.
-Cześć.- odpowiedziałam.-A więc, co chcesz?- zapytałam.
-Przyszedłem porozmawiać.- odpowiedział Paul.
-Nic się nie zmieniłeś od wakacji. No może jesteś tylko bardziej opalony.-powiedziałam.
-Taaa, ty też się nic nie zmieniłaś.- powiedział i znowu zastała cisza. Po chwili ją przerwałam
-A więc, co tutaj robisz?
-Aktualnie mieszkam.
-Ale dlaczego tutaj?
-Przecież nie specjalnie. Nie wiedziałem, że chodzisz akurat do tej szkoły.
-A gdybyś wiedział? Co byś zrobił?
Odpowiedziała mi cisza.
-Po prostu zrozum.
-Sorki, ale możemy wejść do środka? Trochę zimno tutaj, zwłaszcza w piżamie.- zaproponowałam.
-Wolałbym nie przekraczać progu twojego domu.- nie odpowiedziałam na to dziwne stwierdzenie.- Musisz zrozumieć, że gdy zobaczyłem cię wtedy to się bardzo ucieszyłem. Wiesz, bardzo cię lubię Keti.- zamurowało mnie w tym momencie. Chyba pobladłam z wrażenia.- Coś się stało?- zapytał z troską.
-Nie, nic mi nie jest.
-Dlaczego wtedy uciekłaś? Gdy mnie zobaczyłaś w gabinecie?
-A co miałam zrobić? Spotkaliśmy się w Paryżu, chciałeś mnie poderwać, śledziłeś mnie aż do hotelu, potem niby przypadkiem spoglądałeś w drzwi tamtego sklepu z ubraniami w momencie gdy ja weszłam. I jeszcze ta kawiarnia, bałam się ciebie. Myślałam, że jesteś jakimś mordercą albo kimś takim, byłam pewna, że jak wyjadę to będę cię mieć z głowy, a tu nagle zjawiasz się w mojej szkole, to było dość dziwne, a teraz siedzisz na schodach do mojego domu i patrzysz jak mówię to wszystko, a ja się ciebie boje...
Przerwał mi Paul swoimi ustami, które wylądowały nagle na moich ustach. Był to najlepszy pocałunek na świecie. Co prawda całowałam się już z kilkoma chłopakami, ale żaden z nich nie całował tak jak Paul. Gdy w końcu się opamiętaliśmy i oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam w jego niebieskie oczy, a on w moje, widziałam tam coś niezwykłego, coś innego, coś... dziwnego.
-Przepraszam, musiałem to zrobić. Wyrzucałaś słowa z siebie tak szybko, jakby od tego zależało twoje życie, a ja nie chciałem tego więcej słuchać.
Wymierzyłam mu siarczystego policzka i wstałam. Stojąc w drzwiach, obejrzałam się za siebie. Paul stał z ręką na policzku i patrzył na mnie błagalnie. Powiedziałam jednak tylko:
-Dlaczego sądzisz, że możesz się do mnie odzywać?- bez chęci otrzymania odpowiedzi weszłam do domu i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Już drugi raz tego dnia. Osunęłam się po nich, tak jak wtedy gdy rzuciłam Alexa. Rozpłakałam się, bo czułam, że chyba się w nim zakochałam, ale jednocześnie się go bałam. Nie chciałam, aby zrobił mi krzywdę. Wpadałam w histerię, a Kate po prostu przyszła i przytuliła bez sowa.
-Dlaczego najfajniejszy facet w szkole musi ranić moją przyjaciółkę? -powiedziała Kate do siebie.
***
Obudziłam się około 6 nad ranem, gdy Kate jeszcze spała. Postanowiłam, że już dłużej nie będę spać. Wstałam i ubrałam się. Napisałam Kate sms'a, że wstałam i jadę gdzieś przed siebie. Wzięłam kluczyki do mojego audi i wyszłam z domu. Zrobiłam tak, jak napisałam przyjaciółce. Odpaliłam silnik i ruszyłam przed siebie. Gdzie? Nieważne. Skierowałam się do Darford do którego miałam 2 godziny autostradą, potem zaś dalej do małego miasteczka nad Tamizą, w którym była dość znana plaża. Jechało mi się świetnie, już po jakiś 3 godzinach podróży zatrzymałam się w McDnalds na śniadaniu. Byłam już na miejscu. Leżałam na plaży, na którą dawniej zabierał nas tata. Bardzo dawno tutaj nie byłam. Lecz nie dano długo mi odpoczywać w moim, jednym z wielu, ulubionym miejscu. Po jakiś 30 minutach ktoś stanął nade mną. Gdy otworzyłam oczy, przestraszyłam się nie na żartu. Był tam James, mój ulubiony kuzyn, który mieszka gdzieś w tej okolicy.
-James!- zapiszczałam z szczęściem na ustach i poderwałam się z ręcznika.
-Hej Keti.- przytulił mnie kuzyn.
-Strasznie się cieszę, że cię widzę.- powiedziałam, gdy razem siadaliśmy na ręczniku.
-Ja też.
-Co ty tu robisz?- zapytałam
-Szedłem plażą i sobie tak myślę: ,,Ciekawe co u Keti?" i bach, zobaczyłem cię. A tu co tu robisz?
-Korzystam z ostatnich dni ciepła, chociaż mam nadzieję, że to nie są te ostatnie.
Poczułam się teraz naprawdę szczęśliwa. Z Jamesem mogłam porozmawiać o wszystkim. On zawsze mnie we wszystkim wspierał i w ogóle. James jest synem brata taty. Mieszkają w tym miasteczku. Jest jedynakiem i dlatego traktuje mnie jak siostrę. Często ze sobą piszemy i odkąd zrobiliśmy prawo jazdy, spotykamy się dosyć często. James jest wysokim brunetem o szarych oczach i do tego jest umięśniony. Jest bystry, inteligentny, przezabawny, miły, otwarty i odważny. Jest też strasznie przystojny. Ogólnie gdyby nie był moim kuzynem, zapewne byłby moim chłopakiem zakładając, że byśmy się poznali. Gadaliśmy jakąś godzinę, kiedy zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
-Co jest Kate?- zapytałam.
-Keti nie dość, że zostawiłaś mnie samą rano, nie dość że nie przyszłaś do szkoły i nie dość, że prawdopodobnie teraz siedzisz na plaży z Jamsem, to jeszcze zabrałaś ze soba Paula?
-Kate o czym ty mówisz?
-Alex mi powiedział, że jak rano biegał to widział najpierw twoje audi, a później czarne BMW. Alex zapisała numery, bo zauważył, że dziwnie się zachowuje i sprawdził je za pomocą taty Mika. Okazało się, że właścicielem jest Paul Cooper. Co ty wyprawiasz?
-CO?!?!?!?- krzyknęłam do telefonu i od razu przypomniałam sobie podróż. Rzeczywiście zwróciłam uwagę na pewne BMW, które widziałam co jakiś czas.
-Kate, wracam, jak się sprężę powinnam być za jakieś 2 godziny. Spotkamy się w szkole.- powiedziałam do telefonu i rozłączyłam rozmowę. James patrzył na mnie zdziwiony, postanowiła go troszeczkę wtajemniczyć.
-James słuchaj. Okazało się, że ktoś mnie śledzi z samego Londynu. Teraz pewnie mnie obserwuje. Odprowadzisz mnie do samochodu, dobrze?
-Dobrze, ale wiesz kto cię śledzi?
-Podejrzewamy, że to koleś którego nie lubię.- i któremu dałam wczoraj kosza, pomyślałam
-Okay, chodźmy.
James odprowadził mnie pod sam samochód i odszedł dopiero gdy odjechałam. Skierowałam się na autostradę i wcisnęłam gaz do dechy. Co chwilę patrzyłam w lusterka czy widać czarne BMW. Starałam się, przez chwilę je zgubić, lecz bez skutku. Po kilku minutach przyszedł sms:
Ka$ka
~~~~~~~~~~
Paul stoi przed moim domem, a ja jestem w samych majtkach, kurcze.
-Yyyy...cześć.-mówi zakłopotany Paul.
Cofam się o krok i zatrzaskuję mu drzwi przed nosem. Przychodzi Kate i pyta:
-Kto przyszedł?
-Paul.-odpowiadam z lekkim zdenerwowaniem.
-To gdzie on jest?- zapytała
-Za drzwiami, zamknęłam mu je przed nosem.
-Coś ty zrobiła?!- krzyknęła Kate
-Zamknęłam.
-Masz mu je otworzyć i z nim porozmawiać!- i bez odpowiedzi ruszyła do łazienki.
Pobiegłam do swojego pokoju po spodnie, wciągnęłam jeansy na nogi i ruszyłam jeszcze raz do drzwi. Otworzyłam, a Paul siedział na schodach i nie miał zamiaru odchodzić zanim go wysłucham. Odwrócił głowę, gdy usłyszał jak drzwi się zamykają. Usiadłam obok niego i siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Zlustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie jeansy i ciemnoniebieską koszulę, która podkreślała jego oczy. Na nogach miał tenisówki, a na palcu nierozłączny pierścień. Później odwróciłam głowę przed siebie i oglądałam księżyc, czekając co powie. Zajęło mu to dłuższą chwilę.
-Cześć.-powiedział, jednak dalej na mnie nie patrzył.
-Cześć.- odpowiedziałam.-A więc, co chcesz?- zapytałam.
-Przyszedłem porozmawiać.- odpowiedział Paul.
-Nic się nie zmieniłeś od wakacji. No może jesteś tylko bardziej opalony.-powiedziałam.
-Taaa, ty też się nic nie zmieniłaś.- powiedział i znowu zastała cisza. Po chwili ją przerwałam
-A więc, co tutaj robisz?
-Aktualnie mieszkam.
-Ale dlaczego tutaj?
-Przecież nie specjalnie. Nie wiedziałem, że chodzisz akurat do tej szkoły.
-A gdybyś wiedział? Co byś zrobił?
Odpowiedziała mi cisza.
-Po prostu zrozum.
-Sorki, ale możemy wejść do środka? Trochę zimno tutaj, zwłaszcza w piżamie.- zaproponowałam.
-Wolałbym nie przekraczać progu twojego domu.- nie odpowiedziałam na to dziwne stwierdzenie.- Musisz zrozumieć, że gdy zobaczyłem cię wtedy to się bardzo ucieszyłem. Wiesz, bardzo cię lubię Keti.- zamurowało mnie w tym momencie. Chyba pobladłam z wrażenia.- Coś się stało?- zapytał z troską.
-Nie, nic mi nie jest.
-Dlaczego wtedy uciekłaś? Gdy mnie zobaczyłaś w gabinecie?
-A co miałam zrobić? Spotkaliśmy się w Paryżu, chciałeś mnie poderwać, śledziłeś mnie aż do hotelu, potem niby przypadkiem spoglądałeś w drzwi tamtego sklepu z ubraniami w momencie gdy ja weszłam. I jeszcze ta kawiarnia, bałam się ciebie. Myślałam, że jesteś jakimś mordercą albo kimś takim, byłam pewna, że jak wyjadę to będę cię mieć z głowy, a tu nagle zjawiasz się w mojej szkole, to było dość dziwne, a teraz siedzisz na schodach do mojego domu i patrzysz jak mówię to wszystko, a ja się ciebie boje...
Przerwał mi Paul swoimi ustami, które wylądowały nagle na moich ustach. Był to najlepszy pocałunek na świecie. Co prawda całowałam się już z kilkoma chłopakami, ale żaden z nich nie całował tak jak Paul. Gdy w końcu się opamiętaliśmy i oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam w jego niebieskie oczy, a on w moje, widziałam tam coś niezwykłego, coś innego, coś... dziwnego.
-Przepraszam, musiałem to zrobić. Wyrzucałaś słowa z siebie tak szybko, jakby od tego zależało twoje życie, a ja nie chciałem tego więcej słuchać.
Wymierzyłam mu siarczystego policzka i wstałam. Stojąc w drzwiach, obejrzałam się za siebie. Paul stał z ręką na policzku i patrzył na mnie błagalnie. Powiedziałam jednak tylko:
-Dlaczego sądzisz, że możesz się do mnie odzywać?- bez chęci otrzymania odpowiedzi weszłam do domu i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Już drugi raz tego dnia. Osunęłam się po nich, tak jak wtedy gdy rzuciłam Alexa. Rozpłakałam się, bo czułam, że chyba się w nim zakochałam, ale jednocześnie się go bałam. Nie chciałam, aby zrobił mi krzywdę. Wpadałam w histerię, a Kate po prostu przyszła i przytuliła bez sowa.
-Dlaczego najfajniejszy facet w szkole musi ranić moją przyjaciółkę? -powiedziała Kate do siebie.
***
Obudziłam się około 6 nad ranem, gdy Kate jeszcze spała. Postanowiłam, że już dłużej nie będę spać. Wstałam i ubrałam się. Napisałam Kate sms'a, że wstałam i jadę gdzieś przed siebie. Wzięłam kluczyki do mojego audi i wyszłam z domu. Zrobiłam tak, jak napisałam przyjaciółce. Odpaliłam silnik i ruszyłam przed siebie. Gdzie? Nieważne. Skierowałam się do Darford do którego miałam 2 godziny autostradą, potem zaś dalej do małego miasteczka nad Tamizą, w którym była dość znana plaża. Jechało mi się świetnie, już po jakiś 3 godzinach podróży zatrzymałam się w McDnalds na śniadaniu. Byłam już na miejscu. Leżałam na plaży, na którą dawniej zabierał nas tata. Bardzo dawno tutaj nie byłam. Lecz nie dano długo mi odpoczywać w moim, jednym z wielu, ulubionym miejscu. Po jakiś 30 minutach ktoś stanął nade mną. Gdy otworzyłam oczy, przestraszyłam się nie na żartu. Był tam James, mój ulubiony kuzyn, który mieszka gdzieś w tej okolicy.
-James!- zapiszczałam z szczęściem na ustach i poderwałam się z ręcznika.
-Hej Keti.- przytulił mnie kuzyn.
-Strasznie się cieszę, że cię widzę.- powiedziałam, gdy razem siadaliśmy na ręczniku.
-Ja też.
-Co ty tu robisz?- zapytałam
-Szedłem plażą i sobie tak myślę: ,,Ciekawe co u Keti?" i bach, zobaczyłem cię. A tu co tu robisz?
-Korzystam z ostatnich dni ciepła, chociaż mam nadzieję, że to nie są te ostatnie.
Poczułam się teraz naprawdę szczęśliwa. Z Jamesem mogłam porozmawiać o wszystkim. On zawsze mnie we wszystkim wspierał i w ogóle. James jest synem brata taty. Mieszkają w tym miasteczku. Jest jedynakiem i dlatego traktuje mnie jak siostrę. Często ze sobą piszemy i odkąd zrobiliśmy prawo jazdy, spotykamy się dosyć często. James jest wysokim brunetem o szarych oczach i do tego jest umięśniony. Jest bystry, inteligentny, przezabawny, miły, otwarty i odważny. Jest też strasznie przystojny. Ogólnie gdyby nie był moim kuzynem, zapewne byłby moim chłopakiem zakładając, że byśmy się poznali. Gadaliśmy jakąś godzinę, kiedy zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
-Co jest Kate?- zapytałam.
-Keti nie dość, że zostawiłaś mnie samą rano, nie dość że nie przyszłaś do szkoły i nie dość, że prawdopodobnie teraz siedzisz na plaży z Jamsem, to jeszcze zabrałaś ze soba Paula?
-Kate o czym ty mówisz?
-Alex mi powiedział, że jak rano biegał to widział najpierw twoje audi, a później czarne BMW. Alex zapisała numery, bo zauważył, że dziwnie się zachowuje i sprawdził je za pomocą taty Mika. Okazało się, że właścicielem jest Paul Cooper. Co ty wyprawiasz?
-CO?!?!?!?- krzyknęłam do telefonu i od razu przypomniałam sobie podróż. Rzeczywiście zwróciłam uwagę na pewne BMW, które widziałam co jakiś czas.
-Kate, wracam, jak się sprężę powinnam być za jakieś 2 godziny. Spotkamy się w szkole.- powiedziałam do telefonu i rozłączyłam rozmowę. James patrzył na mnie zdziwiony, postanowiła go troszeczkę wtajemniczyć.
-James słuchaj. Okazało się, że ktoś mnie śledzi z samego Londynu. Teraz pewnie mnie obserwuje. Odprowadzisz mnie do samochodu, dobrze?
-Dobrze, ale wiesz kto cię śledzi?
-Podejrzewamy, że to koleś którego nie lubię.- i któremu dałam wczoraj kosza, pomyślałam
-Okay, chodźmy.
James odprowadził mnie pod sam samochód i odszedł dopiero gdy odjechałam. Skierowałam się na autostradę i wcisnęłam gaz do dechy. Co chwilę patrzyłam w lusterka czy widać czarne BMW. Starałam się, przez chwilę je zgubić, lecz bez skutku. Po kilku minutach przyszedł sms:
Gdzie tak pędzisz? Chcesz się zabić? Zwolnij!
Boże... to jakiś psychopata. Byłam pewna kto wysłał tego sms'a. Teraz liczyła się tylko prędkość. To co kochałam: prędkość. Po niecałych dwóch godzinach szybkiej jazdy, byłam pod szkołą. Zaparkowałam samochód na parkingu, i wypadłam z niego jak z procy. Wpadłam do szkoły i zauważyłam Kate z telefonem w ręce.
-Czarne BMW podjechało pod szkołę.
-I co teraz?
Super ^^ przyjemnie sie czytało ;)
OdpowiedzUsuń