Hej ;) witam na następnym rozdziale :p Mam nadzieję, że się wam spodoba i że skomentujecie ten post :) miłego czytania.
Ka$ka
~~~~~~~~~~~~
<<MUZYKA>>
-Co teraz? To oczywiste. Idziemy.
-Kate to jakiś psychopata!!! A my jesteśmy same!- przypomniałam.
-I co z tego? Po prostu damy mu popalić.
I poszłyśmy na parking, gdzie stało czarne BMW. O maskę opierał się Paul Cooper z rękami w kieszeniach. Miał na sobie jeansy i czarną koszulkę, na twarzy czarne okulary, a na palcu pierścień. Tak w ogóle to po co mu ten pierścień? Kate jak zawsze zdeterminowana i groźna, stanęła przed Paulem i zaczęła krzyczeć:
-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?! MAŁO JEJ NIE ZABIŁEŚ!
-Nie zabiłem?- zapytał zaskoczony.
-Jechała przez ciebie z ogromną prędkością! Mogła się zabić!
-Kazałem jej zwolnić! Nie posłuchała!- Kate odwróciła się do mnie z zaskoczonym wyrazem twarzy, przekazałam jej, że to prawda, domyśliła się.
-Co ty sobie wyobr...
-Dobra Kate, dość!-przerwałam jej i zwróciłam się do Coopera podchodząc do niego o krok.- Powiedziałeś mi, że mnie lubisz i, że się ucieszyłeś, jak mnie zobaczyłeś w szkole.- potwierdził skinieniem głowy- Więc dlaczego mnie śledziłeś? Dlaczego pozwoliłeś narażać moje życie? Dlaczego się tak mnie uczepiłeś? Bo dałam ci wczoraj kosza? Bo nie pozwoliłam ci się przelecieć?
-Nie.- odpowiedział po chwili całkowicie zakłopotany.
-Więc dlaczego do cholery robisz to wszystko?
-Po prostu nie mogę się od ciebie odczepić. Przyciągasz mnie. Nie wiem dlaczego.
-Co ty powiedziałeś?-zapytała jak zwykle dociekliwa Kate.
W tym momencie stało się coś czego nigdy nie będę w stanie sobie wytłumaczyć. Paul podszedł do Kate i stanął z nią twarzą w twarz. Spojrzał w oczy i powiedział:
-Zapomnisz co się tu stało. Będziesz pamiętać, że byłaś w szkole. Keti nie było bo się źle poczuła. Potem poszłaś do domu i się położyłaś.- Kate mrugnęła kilka razy, odwróciła się i odeszła. Tak po prostu mnie zostawiła, a ja z otwarta buzią patrzyłam się na Paula. Spojrzał na mnie i podszedł tak po prostu i również spojrzał mi w oczy.
***
Wstałam strasznie zmęczona. Obudził mnie budzik, więc jest siódma. Musiałam się zbierać do szkoły. Ubrałam się w niebieskie rurki, koszulę w niebiesko-białą kratkę i czarne trampki. Zabrałam torebkę z zeszytami do szkoły i ruszyłam do kuchni. Zjadałam śniadanie z braćmi i rodzicami. O 7:40 wstałam, zabrałam kluczyki do mojego audi i pojechałam do szkoły. Na parkingu, było już całkiem sporo samochodów. Zaparkowałam swój niedaleko wejścia i poszłam do środka. Pod szafką na książki spotkałam Paula. Okazało się, że ma szafkę niedaleko mojej, co będzie kolejną przeszkodą do unikania go. Gdy dzisiaj wstawałam, przysięgłam sobie, że za wszelką cenę będę unikać Paula. Będzie to kurewsko trudne, bo on jest wszędzie. Dosłownie.
Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam podręcznik do biologi i schowałam do torebki.
-Hej- powiedział Paul, podchodząc do mnie.- Jesteś na mnie zła?- zapytał, a ja spojrzałam na niego obojętną miną mówiącą: ,,Odpierdol się chłopie".
Zamknęłam szafkę i odwróciłam się w przeciwną stronę niż stał Paul. Ruszyłam w stronę biblioteki. Oczywiście on szedł za mną.
-Nie odzywasz się do mnie? -kolejna mina posłana w stronę Paula pt. ,,Brawo, wygrałeś życie!" Szliśmy w milczeniu, chociaż było widać, że Paul chce coś powiedzieć. Dotarliśmy do biblioteki. Jak każdy wie, w bibliotece panuje cisza, i właśnie dlatego kocham tu przychodzić. Paul chodził za mną po każdej alejce, między wszystkimi regałami, którymi ja chodziłam. Po jakiś dziesięciu minutach milczenia nie wytrzymał:
-Kurdę, Keti o co ci chodzi?!- powiedział za głośno, bo bibliotekarka go uciszyła. Nie odpowiedziałam mu.- Przecież ja nic nie zrobiłem!
-Nic nie zrobiłeś?! Zwariowałeś?! Myślisz, że pocałowanie mnie to jest takie nic?! Kim ty do cholery jesteś i za kogo się uważasz?!- i miarka się przebrała. Bibliotekarka przyszła do nas i teatralnie wyrzuciła nas z biblioteki, żebyśmy mogli kontynuować swoją kłótnie na korytarzu.
-Już myślałem, że chodzi ci o wczoraj. Boże...-westchnał, ale mi się to nie spodobało.
-O wczoraj? Przecież wczoraj nie było mnie w szkolę, bo źle się czułam. Nie spotkaliśmy się.- powiedziałam zaskoczona i trochę zaniepokojona.
-Co? Ach tak!- powiedział po krótkiej przerwie.- Tak źle się czułaś i nie było cię. Tak mówiła Kate.
-Dziwnie się zachowujesz. Co się wczoraj wydarzyło?
-Nic, ale w końcu się do mnie odzywasz.
-Masz jakąś tajemnicę. Okłamujesz mnie w czymś. Jeszcze nie wiem w czym, ale się dowiem.
Ocalił go dzwonek, ale wiem, że coś jest nie tak. Musze powęszyć. Ciekawe co ukrywa.
Ka$ka
~~~~~~~~~~~~
<<MUZYKA>>
-Co teraz? To oczywiste. Idziemy.
-Kate to jakiś psychopata!!! A my jesteśmy same!- przypomniałam.
-I co z tego? Po prostu damy mu popalić.
I poszłyśmy na parking, gdzie stało czarne BMW. O maskę opierał się Paul Cooper z rękami w kieszeniach. Miał na sobie jeansy i czarną koszulkę, na twarzy czarne okulary, a na palcu pierścień. Tak w ogóle to po co mu ten pierścień? Kate jak zawsze zdeterminowana i groźna, stanęła przed Paulem i zaczęła krzyczeć:
-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?! MAŁO JEJ NIE ZABIŁEŚ!
-Nie zabiłem?- zapytał zaskoczony.
-Jechała przez ciebie z ogromną prędkością! Mogła się zabić!
-Kazałem jej zwolnić! Nie posłuchała!- Kate odwróciła się do mnie z zaskoczonym wyrazem twarzy, przekazałam jej, że to prawda, domyśliła się.
-Co ty sobie wyobr...
-Dobra Kate, dość!-przerwałam jej i zwróciłam się do Coopera podchodząc do niego o krok.- Powiedziałeś mi, że mnie lubisz i, że się ucieszyłeś, jak mnie zobaczyłeś w szkole.- potwierdził skinieniem głowy- Więc dlaczego mnie śledziłeś? Dlaczego pozwoliłeś narażać moje życie? Dlaczego się tak mnie uczepiłeś? Bo dałam ci wczoraj kosza? Bo nie pozwoliłam ci się przelecieć?
-Nie.- odpowiedział po chwili całkowicie zakłopotany.
-Więc dlaczego do cholery robisz to wszystko?
-Po prostu nie mogę się od ciebie odczepić. Przyciągasz mnie. Nie wiem dlaczego.
-Co ty powiedziałeś?-zapytała jak zwykle dociekliwa Kate.
W tym momencie stało się coś czego nigdy nie będę w stanie sobie wytłumaczyć. Paul podszedł do Kate i stanął z nią twarzą w twarz. Spojrzał w oczy i powiedział:
-Zapomnisz co się tu stało. Będziesz pamiętać, że byłaś w szkole. Keti nie było bo się źle poczuła. Potem poszłaś do domu i się położyłaś.- Kate mrugnęła kilka razy, odwróciła się i odeszła. Tak po prostu mnie zostawiła, a ja z otwarta buzią patrzyłam się na Paula. Spojrzał na mnie i podszedł tak po prostu i również spojrzał mi w oczy.
***
Wstałam strasznie zmęczona. Obudził mnie budzik, więc jest siódma. Musiałam się zbierać do szkoły. Ubrałam się w niebieskie rurki, koszulę w niebiesko-białą kratkę i czarne trampki. Zabrałam torebkę z zeszytami do szkoły i ruszyłam do kuchni. Zjadałam śniadanie z braćmi i rodzicami. O 7:40 wstałam, zabrałam kluczyki do mojego audi i pojechałam do szkoły. Na parkingu, było już całkiem sporo samochodów. Zaparkowałam swój niedaleko wejścia i poszłam do środka. Pod szafką na książki spotkałam Paula. Okazało się, że ma szafkę niedaleko mojej, co będzie kolejną przeszkodą do unikania go. Gdy dzisiaj wstawałam, przysięgłam sobie, że za wszelką cenę będę unikać Paula. Będzie to kurewsko trudne, bo on jest wszędzie. Dosłownie.
Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam podręcznik do biologi i schowałam do torebki.
-Hej- powiedział Paul, podchodząc do mnie.- Jesteś na mnie zła?- zapytał, a ja spojrzałam na niego obojętną miną mówiącą: ,,Odpierdol się chłopie".
Zamknęłam szafkę i odwróciłam się w przeciwną stronę niż stał Paul. Ruszyłam w stronę biblioteki. Oczywiście on szedł za mną.
-Nie odzywasz się do mnie? -kolejna mina posłana w stronę Paula pt. ,,Brawo, wygrałeś życie!" Szliśmy w milczeniu, chociaż było widać, że Paul chce coś powiedzieć. Dotarliśmy do biblioteki. Jak każdy wie, w bibliotece panuje cisza, i właśnie dlatego kocham tu przychodzić. Paul chodził za mną po każdej alejce, między wszystkimi regałami, którymi ja chodziłam. Po jakiś dziesięciu minutach milczenia nie wytrzymał:
-Kurdę, Keti o co ci chodzi?!- powiedział za głośno, bo bibliotekarka go uciszyła. Nie odpowiedziałam mu.- Przecież ja nic nie zrobiłem!
-Nic nie zrobiłeś?! Zwariowałeś?! Myślisz, że pocałowanie mnie to jest takie nic?! Kim ty do cholery jesteś i za kogo się uważasz?!- i miarka się przebrała. Bibliotekarka przyszła do nas i teatralnie wyrzuciła nas z biblioteki, żebyśmy mogli kontynuować swoją kłótnie na korytarzu.
-Już myślałem, że chodzi ci o wczoraj. Boże...-westchnał, ale mi się to nie spodobało.
-O wczoraj? Przecież wczoraj nie było mnie w szkolę, bo źle się czułam. Nie spotkaliśmy się.- powiedziałam zaskoczona i trochę zaniepokojona.
-Co? Ach tak!- powiedział po krótkiej przerwie.- Tak źle się czułaś i nie było cię. Tak mówiła Kate.
-Dziwnie się zachowujesz. Co się wczoraj wydarzyło?
-Nic, ale w końcu się do mnie odzywasz.
-Masz jakąś tajemnicę. Okłamujesz mnie w czymś. Jeszcze nie wiem w czym, ale się dowiem.
Ocalił go dzwonek, ale wiem, że coś jest nie tak. Musze powęszyć. Ciekawe co ukrywa.