wtorek, 24 czerwca 2014

32.,,Co to za pojebane miejce?!"

         Obudziłam się. Leżałam w swoim pokoju. Poznałam go od razu, ale coś było nie tak. Wstałam. Rozejrzałam się. Niby wszystko normalne, ale wydaje mi się że coś jest inaczej. Dopiero po kilku minutach zorientowałam się o co chodzi. Na biurku nie było, żadnych pergaminów, piór, gazet. Nic, było idealnie czyste. Zniknął kufer szkolny i błyskawica. Wszystkie książki. Zdjęć na ścianach też nie było. Podeszłam do szafki nocnej po różdżkę. Nie znalazłam jej tam, ani nigdzie indziej. Nie wiedziałam o co chodzi. Mimo to zeszłam na dół, na śniadanie. Po drodze zapukałam do pokoju Draco. Nie było go. Jego rzeczy też. Zdziwiło mnie to. Mimo to zeszłam do kuchni. Przywitała mnie mama.
-Spóźnisz się.-powiedziała robiąc mi kanapki.
-Gdzie?-zapytałam zdziwiona.
-Do szkoły.-odpowiedziała.
-Do jakiej szkoły? Przecież są wakacje.
-Wakacje zaczynają się dopiero za dwa dni.-odpowiedziała mama.
           W pełnym zdziwieniu zjadłam śniadanie. Następnie wzięłam torbę, która jak przypuszczam była do szkoły. Mama mnie zawiozła.
           Szkoła. Był to zwykły, stary, zniszczony budynek. W niczym nie przypominał Hogwartu. Była to zwykła mugolska szkoła.
-Mamo co ja tu mam robić?-zapytałam gdy mama zaparkowała na parkingu.
-Keti, nie gadaj tyle tylko idź bo się spóźnisz.
-Ale przecież to nie jest moja szkoła. Ja mam wakacje!-powiedziałam już bardzo wkurzona.
            Wysiadłam jednak. Miałam nadzieję, że to jakiś żart i zaraz wszyscy moi znajomi wyskoczą i zaczniemy się śmiać, że Harry przyjdzie do mnie i mnie pocałuje,  a Hermiona wszystko wytłumaczy.
            Przeszłam przez główne drzwi do budynku. Znalazłam się w korytarzu pełnym uczniów. Nie wiedziałam co mam robić dalej. Skierowałam się w jakieś cichsze miejsce. Mijałam kolejnych ludzi, których nie znałam, a oni mówili mi ,,cześć". Co to za pojebane miejsce?! myślałam. Znalazłam ,,swoją" klasę. Przyszedł profesor, znaczy nauczyciel. Zajęliśmy miejsca w klasie. Nic z tego nie znałam. Zaczął coś mówić, nie słuchałam go. Byłam zbyt pochłonięta myślami co się dzieje.
-Może Kathryn?-powiedział nauczyciel. (Keti to zdrobnienie od Kathryn.)
-Słucham?-powiedziałam gdy wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć.
-Odpowiedz na pytanie.
-Nie znam odpowiedzi.-powiedziałam po chwili.- W zasadzie to nie znam nawet pytania. Nie znam pana, tych wszystkich ludzi, -wskazałam na innych w sali- tej szkoły, tego świata.
-Dobrze się czujesz?-zapytał nauczyciel.
-Nie, nie czuje się dobrze. Nie wiem o co tu chodzi, nie wiem nic, mam dość. -wstałam i wyszłam z sali.

***

-Keti wszytko okay?-zapytała dziewczyna, która podeszła do mnie po dzwonku na przerwę.
-Wszystko okay? Nic nie pamiętam! Nie pamiętam ciebie, szkoły, moich niby znajomych, siebie! Więc nie, nie okay!-krzyknęłam i odeszłam. Wyszłam ze szkoły. Wsiadłam do autobusu. Skasowałam bilet który znalazłam wcześniej w portfelu. Pojechałam do domu. Drzwi były zamknięte, ale klucze były w torbie. Otworzyłam je i weszłam do środka. Poszłam do pokoju. Nic nie wskazywało na to, że jestem czarodziejem i chodzę do Hogwartu. Zaczęłam szukać na łóżku i obok niego różdżki.
-Przecież musi gdzieś tutaj być!-krzyknęłam.
         Zamiast niej znalazłam książkę. Książka nosiła tytuł: ,,Harry Potter i Zakon Feniksa". Całkowicie mnie to zszokowało. 
-Czyli to był tylko sen? Głupi sen, w którym myślę, że jestem czarodziejem?-ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Lubiłam tamto życie. Świat magii. A teraz to wszystko skończone.

***

*na następny dzień*

         Dalej mam cień nadziei na to, że jednak jestem czarodziejem, chociaż wszystko wskazuje, że jednak nie jestem. Coraz bardziej rozumieniem mugoli, to znaczy ludzi. Nie które rzeczy jeszcze mi się mylą. Będę musiała przyzwyczaić się do zwykłego świata, bez czarów, magii, różdżek, czarodziei, Quidditcha, Harrego.... Poprzedniej nocy nie odwiedziłam świata magii w śnie, może ot dobrze, a może całkiem beznadziejnie. Życie Kathryn Otson jest strasznie nudne z tego co mi wiadomo. Nie ma w nim nic godnego uwagi. jestem odważna, ale mam mało sytuacji do okazania tej cechy.
         Dobra koniec tych przemyśleń. Właśnie doszłam do pieprzonej szkoły.
-Jak tam Keti?-zapytał wysoki blondyn o niebieskich oczach. Był ładny.
-Znamy się w ogóle?-zapytałam.
-Nie żartuj.
-Nie żartuję, pytam.
-Przecież jestem twoim chłopakiem.-powiedział, a mnie zamurowało.
-W takim razie musimy pogadać.
-Jasne, może po szkole u mnie?
-Nie, po szkole, ale w parku. Muszę ci coś ważnego powiedzieć.
-Ja też.
        I odeszli na lekcję.

***

        Keti weszła na nową drogę, długą i trudną. Czy poradzi sobie z problemami nowego życia? Czy da radę przetrwać bez magii w zwykłym świecie? Czytajcie, a się dowiecie.



~~~~~~~~
wiem, że krótki i to jeszcze po takiej przerwie. Przepraszam, obiecuję się poprawić po wakacjach. A właśnie, jak spędzacie wakacje? Niestety Keti skończyła swoje życie czarodziejki, mam nadzieję, że dalej będziecie czytać mojego bloga i nie znienawidzicie mnie za to :) miłych wakacji :)
keti

2 komentarze:

  1. Nowy rozdział! http://jestes-moim-wrogiem-kochanie.blogspot.com/2014/09/rozdzia-xxvii.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Z niecierpliwością czekam na kolejną część! ;D <3

    OdpowiedzUsuń