Witam. Mam dla was kolejny rozdział :) kto jeszcze oprócz mnie ma ferię? Dedykacja: dla Olgi K., która dopiero odkryła tego bloga :p Olga i błagam cie nie jedz więcej czekolady :D Zapraszam do czytania i komentowania! Piszcie czy się wam podoba
Ka$ka
P.S. Jak nie będziecie komentować, to uznam, że się wam nie podoba i usunę bloga, więc jeśli chcecie kolejnych rozdziałów to komentujcie :)
~~~~~~~~~~~~~~~
Już po pogrzebie. Znowu jestem w
Hogwarcie. Znowu moje życie stało się nudne, wróciło do punktu
wyjścia. Teraz siedzę na jakiejś lekcji, ale w ogóle nie słucham
profesora. Tak szczerze to nawet nie wiem co to za lekcja. Znowu
wróciła stara, nudna Keti. Tak jakby śmierć taty była drzwiami
do starego życia, a ja właśnie przez nie przeszłam. Jutro
zaczynają się SUMY. Nie zdam z Historii Magii, jak i Runów i
Astronomi, tego byłam pewna. Ale od kiedy Keti Otson się przejmuję
wynikami? Z racji tego, że jutro był pierwszy egzamin to w salonie
nie można było wysiedzieć, ponieważ wszyscy dostawali jakiejś
fali nauki. Musiałam z tam tąd wyjść. Jakoś dzisiaj mnie do
Quidditcha nie ciągnęło, ani do Pokoju Życzeń. Gdzie poszłam?
Odpowiedź brzmi: do biblioteki. Nie chodziłam tam często, ale
teraz musiałam. To było chyba najbardziej zatłoczone miejsce
dzisiejszego dnia. Wzięłam jakąś książkę. Dotyczyła
transmutacji. Oparłam się o regał i zaczęłam czytać. Strasznie
to nudne, ale jak trzeba to trzeba. Gdy czytałam tak już chyba z 10
minut, to ktoś do mnie podszedł. Kto? Chyba wam nie muszę mówić.
Wybraniec pocałował mnie bez słowa. Jak usłyszeliśmy jakieś
śmiechy i zobaczyliśmy, ze to drugoklasiści się na nas patrzą,
to Harry wziął ode mnie książkę i zasłonił ją nasze twarze.
Całowaliśmy się dopóki pani Prince nie ,,wywąchała” co się
wyrabia w jej bibliotece i wyrzuciła nas z niej. Moim zdaniem to ci
drugoklasiści na nas na kablowali. Gdzie potem poszliśmy? Nie
powiem, bo to zostanie między mną, a Harrym.
Siedzę w Wielkiej Sali nad
arkuszem mojego testu z Obrany Przed Czarną Magią. Był to już
piąty dzień egzaminów. Z tego przedmiotu poszło mi super. Już
wypełniłam cały test, więc teraz spałam sobie na stoliku. Dwa
rzędy na prawo siedziała Hermiona. Harry siedem za mną, a Ron trzy
przede mną. Czekałam na koniec. Chciałam tylko jednego: spać.
Przez ostatnią noc nie spałam, bo Hermiona prosiła, żebym pomogła
jej się uczyć. Co miałam zrobić?
Siedzimy w Wielkiej Sali. Czekamy na
egzamin praktyczny z Obrony Przed Czarną Magią. Hermiona już
weszła. Nagle usłyszeliśmy trzy nazwiska, a na końcu moje.
Chłopaki na mnie spojrzeli. Chyba mam tremę. Podniosłam się z
ławki i weszłam do innej komnaty. Zobaczyłam trzech instruktorów
i Umbridge. Podeszłam do wolnego instruktora.
-Nazwisko?-zapytał nie patrząc na
mnie.
-Otson.-Odpowiedziałam i dopiero teraz
na mnie spojrzał.
-No no no, kogoż ja ty widzę. Słynna
panna Otson.-O co mu do cholery chodzi? Nie odpowiedziałam.
Najpierw kazał mi pokazywać jakieś
banalne zaklęcia. Ale potem powiedział szeptem:
-Panno Otson słyszałem, że potrafi
pani wyczarować cielistego patronusa.
-I co z tego?
-Jeśli by pani chciała go
zaprezentować.
-Jasne.-odpowiedziałam już zła.
Skupiłam się, tak jak zawszę.
Najmilsze wspomnienie i:
-Expecto Patronum!
Błękitny pies przeleciał przez
komnatę. Spojrzałam na Umbridge z ironicznym uśmiechem, ta
patrzyła mi się prosto w oczy. Wiedziałam, że tą bitwę wgrałam
ja.
-Wspaniale, wybitnie panno Otson.
Dziękuję. Może pani wyjść.
-Dziękuję. Do widzenia.
Zabił dzwon co oznaczało
koniec czasu na egzamin. Szybko wstałam i wybiegłam z sali z rękami
w górze. Jak najszybciej pobiegłam do salonu, by razem z
przyjaciółmi usiąść na kanapie.
-Ostatni egzamin. Rozumiecie
to?-zapytał szczęśliwy Ron
-Tak, koniec męki, koniec
egzaminów.-powiedziałam równie uradowana.
-To co będziemy
robić?-zapytał Harry.
-Na pewno nie będziemy tu
tak siedzieć.-odpowiedziałam.-Kto ma ochotę popływać?
-Ale że teraz?-zapytała
Hermiona.
-Hermiono jest początek
czerwca, najwyższy czas.
-No dobra,
chodźmy.-opowiedziała.
-I dobrze. To za dziesięć
minut zbiórka tutaj, przebrani i z ręcznikami.-zarekomendowałam.
Wstaliśmy. Ja z Hermioną
czym prędzej pobiegłyśmy do dormitorium. Wpadłyśmy do pokoju i
od razu otworzyłyśmy kufry. Przebrałyśmy się w stroje kąpielowe,
a na nie założyłyśmy koszulki na ramiączkach i spodenki, by inni
chłopcy się na nas nie patrzyli, a i by Harry i Ron nie musieli być
o nas zazdrośni. Do torebki plażowej wrzuciłam ręcznik, butelkę
wody, krem do opalania i aparat. Różdżkę włożyłam za pasek w
spodenkach, tak jak zwykle. Przybiłyśmy piątkę i ruszyłyśmy do
salonu. Tam zastałyśmy chłopaków w krótkich spodenkach i z
ręcznikami na szyi. Uśmiechnęłam się na widok Wybrańca bez
koszulki. Wyszliśmy z zamku i skierowaliśmy się na naszą plażę.
Ja z Harrym szłam troszeczkę za Ronem i Hermioną. Harry złapał
mnie za rękę, a potem przytulił i tak szliśmy.
-Podkoszulka to ty nie
masz?-zapytałam swojego chłopaka. Harry się zaśmiał i po chwili
powiedział:
-A co przeszkadza ci to, że
go nie mam?
-Troszeczkę. Inne
dziewczyny się na ciebie gapią jak byś był eksponatem w
muzeum.-znów go rozśmieszyłam.
-Jesteś o mnie zazdrosna?
-Nawet jeśli, to to coś
złego?
-Wręcz przeciwnie, ale nie
masz się o co martwić dla mnie istniejesz tylko ty.
-To właśnie chciałam
usłyszeć.-znów się zaśmiał.-Ale następnym razem załóż
koszulkę.
-Dobrze skarbie.-cmoknął
mnie w czoło.
-Chodź bo Ron i Hermiona
prawie już doszli.-powiedział.
-Pierwszy zatapia
drugiego.-krzyknęłam i zerwałam się biegiem.
-Nie masz ze mną
szans.-krzyknął okularnik.
-Zobaczymy.
Oczywiście Harry dobiegł
przede mną, a gdy się tylko zjawiłam na plaży od razu mnie
porwał. Zdążyłam upuścić tylko torbę. Harry wziął mnie na
ręce i wbiegł do wody zanurzając się.
Gdy tylko się wynurzyłam,
krzyknęłam:
-Potter! Przecież ja mam
ubranie!
-A co chciałabyś je
zdjąć?-zapytał z tym swoich uśmieszkiem.
-Nie żyjesz!-i ruszyłam do
ataku.
Tak biliśmy się w wodzie,
a Hermiona wyciągnęła aparat z mojej torby i pstrykała nam
zdjęcia. Gdy już wracaliśmy po pływaniu o ile tak to można
nazwać. Ja w mokrym ubraniu, przytulona do chłopaka i owinięta
dwoma ręcznikami, swoim i Harrego, nagle zrozumiałam kogo mam
zapytać w sprawie taty.
-Dumbledore!-krzyknęłam
-Co?-zapytał zdziwiony
Harry.
Ale mnie już tam nie było.
Biegłam do pokoju Umbridge by z nim porozmawiać, lecz po drodze
spotkałam Malfoya. Przebiegłam koło niego, ale on krzyknął za
mną:
-Wiem gdzie jest
Dumbledore. Zabiorę cię tam.
-Skąd wiesz, że szukam
Dumbledora? Czytasz w myślach, zapomniałam.
Wtedy dobiegli do nas
Harry, Ron i Hermiona.
-Keti już nigdy więcej tak
nie uciekaj!-powiedział Harry.
-Zabierzesz nas
tam?-zapytałam Draco, puszczając słowa Harrego mimo uszu.
-Gdzie ma nas zabrać?
Keti!-krzyczał Harry.
-Zabiorę tylko
ciebie.-odpowiedział ślizgon
-Dobrze.-odpowiedziałam
-Nie!-krzyknął Harry-
Gdzie ma cię zabrać i po co?
Podeszłam do niego i
pocałowałam, a potem szepnęłam:
-Harry zaufaj mi, proszę
nie długo wrócę, kocham cię.
-Keti, nie pozwolę ci
nigdzie samej iść.
-Nie będę sama, będę z
Draco
-Jeszcze gorzej.
-Po prostu pozwól mi
jechać,
I poszłam z Draco, a
Harrego zostawiła z Ronem i Hermioną, mam nadzieję że mi wybaczy.


Super!! Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuń