środa, 19 listopada 2014

38.I co teraz?

       kolejny rozdział, czytajcie, komentujcie, obserwujcie, lub co tam chcecie :)
Ka$ka
 ~~~~~~~~~~
           Paul stoi przed moim domem, a ja jestem w samych majtkach, kurcze.
-Yyyy...cześć.-mówi zakłopotany Paul.
          Cofam się o krok i zatrzaskuję mu drzwi przed nosem. Przychodzi Kate i pyta:
-Kto przyszedł?
-Paul.-odpowiadam z lekkim zdenerwowaniem.
-To gdzie on jest?- zapytała
-Za drzwiami, zamknęłam mu je przed nosem.
-Coś ty zrobiła?!- krzyknęła Kate
-Zamknęłam.
-Masz mu je otworzyć i z nim porozmawiać!- i bez odpowiedzi ruszyła do łazienki.       
          Pobiegłam do swojego pokoju po spodnie, wciągnęłam jeansy na nogi i ruszyłam jeszcze raz do drzwi. Otworzyłam, a Paul siedział na schodach i nie miał zamiaru odchodzić zanim go wysłucham. Odwrócił głowę, gdy usłyszał jak drzwi się zamykają. Usiadłam obok niego i siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Zlustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie jeansy i ciemnoniebieską koszulę, która podkreślała jego oczy. Na nogach miał tenisówki, a na palcu nierozłączny pierścień. Później odwróciłam głowę przed siebie i oglądałam księżyc, czekając co powie. Zajęło mu to dłuższą chwilę.
-Cześć.-powiedział, jednak dalej na mnie nie patrzył.
-Cześć.- odpowiedziałam.-A więc, co chcesz?- zapytałam.
-Przyszedłem porozmawiać.- odpowiedział Paul.
-Nic się nie zmieniłeś od wakacji. No może jesteś tylko bardziej opalony.-powiedziałam.
-Taaa, ty też się nic nie zmieniłaś.- powiedział i znowu zastała cisza. Po chwili ją przerwałam
-A więc, co tutaj robisz?
-Aktualnie mieszkam.
-Ale dlaczego tutaj?
-Przecież nie specjalnie. Nie wiedziałem, że chodzisz akurat do tej szkoły.
-A gdybyś wiedział? Co byś zrobił?
          Odpowiedziała mi cisza.
-Po prostu zrozum.
-Sorki, ale możemy wejść do środka? Trochę zimno tutaj, zwłaszcza w piżamie.- zaproponowałam.
-Wolałbym nie przekraczać progu twojego domu.- nie odpowiedziałam na to dziwne stwierdzenie.- Musisz zrozumieć, że gdy zobaczyłem cię wtedy to się bardzo ucieszyłem. Wiesz, bardzo cię lubię Keti.- zamurowało mnie w tym momencie. Chyba pobladłam z wrażenia.- Coś się stało?- zapytał z troską.
-Nie, nic mi nie jest.
-Dlaczego wtedy uciekłaś? Gdy mnie zobaczyłaś w gabinecie?
-A co miałam zrobić? Spotkaliśmy się w Paryżu, chciałeś mnie poderwać, śledziłeś mnie aż do hotelu, potem niby przypadkiem spoglądałeś w drzwi tamtego sklepu z ubraniami w momencie gdy ja weszłam. I jeszcze ta kawiarnia, bałam się ciebie. Myślałam, że jesteś jakimś mordercą albo kimś takim, byłam pewna, że jak wyjadę to będę cię mieć z głowy, a tu nagle zjawiasz się w mojej szkole, to było dość dziwne, a teraz siedzisz na schodach do mojego domu i patrzysz jak mówię to wszystko, a ja się ciebie boje...
       Przerwał mi Paul swoimi ustami, które wylądowały nagle na moich ustach. Był to najlepszy pocałunek na świecie. Co prawda całowałam się już z kilkoma chłopakami, ale żaden z nich nie całował tak jak Paul. Gdy w końcu się opamiętaliśmy i oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam w jego niebieskie oczy, a on w moje, widziałam tam coś niezwykłego, coś innego, coś... dziwnego.
 -Przepraszam, musiałem to zrobić. Wyrzucałaś słowa z siebie tak szybko, jakby od tego zależało twoje życie, a ja nie chciałem tego więcej słuchać.
         Wymierzyłam mu siarczystego policzka i wstałam. Stojąc w drzwiach, obejrzałam się za siebie. Paul stał z ręką na policzku i patrzył na mnie błagalnie. Powiedziałam jednak tylko:
-Dlaczego sądzisz, że możesz się do mnie odzywać?- bez chęci otrzymania odpowiedzi weszłam do domu i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Już drugi raz tego dnia. Osunęłam się po nich, tak jak wtedy gdy rzuciłam Alexa. Rozpłakałam się, bo czułam, że chyba się w nim zakochałam, ale jednocześnie się go bałam. Nie chciałam, aby zrobił mi krzywdę. Wpadałam w histerię, a Kate po prostu przyszła i przytuliła bez sowa.
-Dlaczego najfajniejszy facet w szkole musi ranić moją przyjaciółkę? -powiedziała Kate do siebie.

***

         Obudziłam się około 6 nad ranem, gdy Kate jeszcze spała. Postanowiłam, że już dłużej nie będę spać. Wstałam i ubrałam się. Napisałam Kate sms'a, że wstałam i jadę gdzieś przed siebie. Wzięłam kluczyki do mojego audi i wyszłam z domu. Zrobiłam tak, jak napisałam przyjaciółce. Odpaliłam silnik i ruszyłam przed siebie. Gdzie? Nieważne. Skierowałam się do Darford do którego miałam 2 godziny autostradą, potem zaś dalej do małego miasteczka nad Tamizą, w którym była dość znana plaża. Jechało mi się świetnie, już po jakiś 3 godzinach podróży zatrzymałam się w McDnalds na śniadaniu. Byłam już na miejscu. Leżałam na plaży, na którą dawniej zabierał nas tata. Bardzo dawno tutaj nie byłam. Lecz nie dano długo mi odpoczywać w moim, jednym z wielu, ulubionym miejscu. Po jakiś 30 minutach ktoś stanął nade mną. Gdy otworzyłam oczy, przestraszyłam się nie na żartu. Był tam James, mój ulubiony kuzyn, który mieszka gdzieś w tej okolicy.
-James!- zapiszczałam z szczęściem na ustach i poderwałam się z ręcznika.
-Hej Keti.- przytulił mnie kuzyn.
-Strasznie się cieszę, że cię widzę.- powiedziałam, gdy razem siadaliśmy na ręczniku.
-Ja też.
-Co ty tu robisz?- zapytałam
-Szedłem plażą i sobie tak myślę: ,,Ciekawe co u Keti?" i bach, zobaczyłem cię. A tu co tu robisz?
-Korzystam z ostatnich dni ciepła, chociaż mam nadzieję, że to nie są te ostatnie.
         Poczułam się teraz naprawdę szczęśliwa. Z Jamesem mogłam porozmawiać o wszystkim. On zawsze mnie we wszystkim wspierał i w ogóle. James jest synem brata taty. Mieszkają w tym miasteczku. Jest jedynakiem i dlatego traktuje mnie jak siostrę. Często ze sobą piszemy i odkąd zrobiliśmy prawo jazdy, spotykamy się dosyć często. James jest wysokim brunetem o szarych oczach i do tego jest umięśniony. Jest bystry, inteligentny, przezabawny, miły, otwarty i odważny. Jest też strasznie przystojny. Ogólnie gdyby nie był moim kuzynem, zapewne byłby moim chłopakiem zakładając, że byśmy się poznali. Gadaliśmy jakąś godzinę, kiedy zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
-Co jest Kate?- zapytałam.
-Keti nie dość, że zostawiłaś mnie samą rano, nie dość że nie przyszłaś do szkoły i nie dość, że prawdopodobnie teraz siedzisz na plaży z Jamsem, to jeszcze zabrałaś ze soba Paula?
-Kate o czym ty mówisz?
-Alex mi powiedział, że jak rano biegał to widział najpierw twoje audi, a później czarne BMW. Alex zapisała numery, bo zauważył, że dziwnie się zachowuje i sprawdził je za pomocą taty Mika. Okazało się, że właścicielem jest Paul Cooper. Co ty wyprawiasz?
-CO?!?!?!?- krzyknęłam do telefonu i od razu przypomniałam sobie podróż. Rzeczywiście zwróciłam uwagę na pewne BMW, które widziałam co jakiś czas.
-Kate, wracam, jak się sprężę powinnam być za jakieś 2 godziny. Spotkamy się w szkole.- powiedziałam do telefonu i rozłączyłam rozmowę. James patrzył na mnie zdziwiony, postanowiła go troszeczkę wtajemniczyć.
-James słuchaj. Okazało się, że ktoś mnie śledzi z samego Londynu. Teraz pewnie mnie obserwuje. Odprowadzisz mnie do samochodu, dobrze?
-Dobrze, ale wiesz kto cię śledzi?
-Podejrzewamy, że to koleś którego nie lubię.- i któremu dałam wczoraj kosza, pomyślałam
-Okay, chodźmy.
          James odprowadził mnie pod sam samochód i odszedł dopiero gdy odjechałam. Skierowałam się na autostradę i wcisnęłam gaz do dechy. Co chwilę patrzyłam w lusterka czy widać czarne BMW. Starałam się, przez chwilę je zgubić, lecz bez skutku. Po kilku minutach przyszedł sms:

Gdzie tak pędzisz? Chcesz się zabić? Zwolnij!

          Boże... to jakiś psychopata. Byłam pewna kto wysłał tego sms'a. Teraz liczyła się tylko prędkość. To co kochałam: prędkość. Po niecałych dwóch godzinach szybkiej jazdy, byłam pod szkołą. Zaparkowałam samochód na parkingu, i wypadłam z niego jak z procy. Wpadłam do szkoły i zauważyłam Kate z telefonem w ręce. 
-Czarne BMW podjechało pod szkołę.
-I co teraz?

czwartek, 13 listopada 2014

37. Tajemnicze spotkanie.

          ...Paula. Ale jak to możliwe, że on tutaj jest? Co się stało, przecież on mieszka w Madrycie, nie tu, w Londynie. Przecież nie mógł się przeprowadzić w całkiem inne miejsce, do innego państwa i trafić akurat na moja szkołę. To nie jest możliwe, zresztą nie wiedział, że mieszkam w Londynie i nie wiedział do jakiej szkoły chodzę. 
          Nasze oczy się spotykają, ale szybko odwracam wzrok i ruszam pędem do klasy. Potrącam kolejnych ludzi, byle znaleźć się jak najdalej tamtego gabinetu i chłopaka który w nim stał. Przez kilka metrów mnie gonił, ale biorąc pod uwagę moja znajomość szkoły, nie miał najmniejszych szans. Przebiegłam dwoma korytarzami, weszłam do łazienki, wyszłam drugimi drzwiami o których wiem tylko ja, znów pokonałam korytarz i wpadłam na schody na dach. Przebiegłam po nich szybko i znalazłam się na świeżym powietrzu. Dopiero tam mogłam się zatrzymać i przemyśleć to co stało się jakąś minutę temu.
           Po 45 minutach usłyszałam dzwonek na przerwę, więc zeszłam z mojego dachu. O tym, że czasami tam przebywam wie tylko woźny. Po tym jak podeszłam do następnej klasy dorwała mnie Katerina moja najlepsza przyjaciółka na całym bożym świecie.
-Gdzieś ty się do cholery podziewała?!- krzyk Kate jest naprawdę przerażający.
-Spokojnie, byłam na dachu.
-To wiem, ale dlaczego?
-Musiałam po prostu przemyśleć pewną rzecz.
-Jestem zła o to, że mi nic nie powiedziałaś, ale masz nauczkę. do naszej klasy przyszedł nowy koleś. Nieziemsko przystojny, ma na imię chyba.... Paul Cooper czy jakoś tak.- spiorunowałam ją wzrokiem, co zdziwiło Kate.
-Nie obchodzi mnie to!- powiedziałam podwyższonym głosem.
-Dlaczego się tak wściekasz? Znasz go?- przewidywalna Katerina Petrova domyśliła się powodu mojej złości, jednak postanowiłam nie odkrywać moich tajemnic tak łatwo.
-Nie, dlaczego? Przecież on jest z Madrytu, a ja z Londynu.
-No w sumie... ej stop, niby skąd wiesz, że on jest z Madrytu? Musisz go znać.
          Od odpowiedzi uchronił mnie dzwonek na lekcję. Ale Kate posłała mi spojrzenie typu ,,Ta rozmowa nie jest jeszcze skończona". Teraz zostało mi tylko zmierzenie się z tajemniczym Paulem Cooperem

          Siedzę na lekcjach, cała znudzona i zastanawiam się, co ja tutaj robię? Jest dokładnie tak jak w dzieciństwie. Pamiętam tą sytuację bardzo wyraźnie. Jestem w klasie, mam może jakieś 7 lat. Nauczyciel zadaje jakieś pytanie. Wszyscy podnoszą ręce w górę, zgłaszają się do odpowiedzi znając ją. Tylko biedna mała dziewczynka o blond włosach związanych w kucyka, opiera się na ręce, załamana. Tą dziewczynką byłam ja. Byłam i jestem. Zmienił mi się chyba tylko kolor włosów i fryzura.


          Spoglądam w prawo i widzę niebieskie oczy. Oczy Paula, które się we mnie wpatrują od początku lekcji. Dopiero nazwisko Paula i moje wypowiedziane z ust nauczyciela odwraca naszą uwagę od siebie.
-bla bla bla. Jeśli pan Cooper chce się umówić z panną Otson to proszę załatwić to po lekcji.- wypalił nauczyciel, a ja czuję jak policzki mi różowieją.
-Przepraszam.- odzywa się Paul, a ja już płonę.

           Jak dobrze, że już mogę iść do domu. Po 6 godzinach w szkolę mogę na reszcie wrócić do domu i z czystym sumieniem usiąść przed komputerem i gadać z Kate na skypie do samego wieczora. Jednak gdy przekraczam drzwi szkoły, słyszę swoje imię. Woła mnie Paul i biegnie w moją stronę. Nie ma się co dziwić, że musi biec, jeśli wyparowałam ze szkoły jak z bicza strzelił. Jednak wiem, że nie mogę z nim rozmawiać, więc szybko podbiegam do swojego samochodu, wsiadam i odjeżdżam. Widzę w lusterku wstecznym jak stoi na miejscu, które przed chwilą zwolniłam.
         
           Wpada do mnie Kate na nockę. Jest około dwudziestej, gdy siedzimy w koszulkach i majtkach na łóżku, a panna Katerina zaczyna swoje przesłuchanie.
-Więc zacznijmy od tego dlaczego się wkurzyłaś gdy wspomniałam o Paulu.
           W odpowiedzi dostała poduszką w głowę. Oczywiście mi oddała i tak zaczęła się wojna na poduszki. Zaczęłyśmy skakać i bić się poduszkami aż wszędzie walały się pióra, gdy nagle zabrzmiał dzwonek, a że nie było nikogo innego w domu, więc pobiegłam otworzyć drzwi. Otworzyłam je, a za nimi stał nie kto inny jak Paul. Przeklęłam samą siebie w duchu, że jestem tylko w koszulce i majtkach, zastanowię się następnym razem jak wybiegnę w takim stroju z pokoju. Paul zmierzył mnie swoim wzrokiem i uśmiechnął się. Ja zareagowałam, tak jak tylko można było, czyli...

~~~~~~~~~~~~
Jeśli rozdział się spodobał to proszę o komentarz :)
Ka$ka

niedziela, 2 listopada 2014

36. Noc pełna wrażeń

          Hej :) była długa przerwa, ale co tam, piszcie czy się wam podoba rozdział, do następnego!
Ka$ka :D
~~~~~~~~
          Siedzę na masce mojego samochodu przed szkołą do której jutro muszę pójść by rozpocząć ostatni rok nauki. Wakacje tak szybko minęły. Pobyt w Paryżu był niesamowity. Nigdy go nie zapomnę. Budynek jest pusty, jeszcze. Jutro znowu będzie pełen życia. Nigdy nie zapomnę tych lat spędzonych z przyjaciółmi w tym właśnie budynku. Na parkingu nie ma innego pojazdu, tylko mój. Wsiadam do auta i jadę do domu. Wracam około osiemnastej i zastaje w domu całą rodzinę, co jest na prawdę rzadkie.
-Cześć.- mówię przelotnię idąc do swojego pokoju.
-Keti czekaj!- krzyczy za mną tata. Niechętnie wracam do salonu.
-Gdzie byłaś?-pyta mama.
-W szkole, a raczej przed nią.- odpowiadam.
-Pytam poważnie.
-A ja poważnie odpowiadam.
-Musimy porozmawiać.
-O czym?- pytam zainteresowana.
-O twojej przyszłości.-wybucham śmiechem.
-O czym? O przyszłości? Chyba żartujecie.
-Nie, nie żartujemy, usiądź musimy pogadać.
-Nie, nie będę o tym rozmawiać, bo jeszcze mam na to czas, a teraz sorry, ale muszę iść się przygotować na imprezę.
           Wyszłam z pokoju i poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi i otworzyłam szafę. Stanęłam przed poważnym pytaniem, co mam założyć na imprezę na pożegnanie lata? W końcu zdecydowałam się na krótką, rozkloszowaną sukienkę o koronkowych plecach i bez rękawów. Do tego ostry makijaż, rozpuszczone włosy i szpilki. Spojrzałam w lustro i zachwycona z siebie wyszłam z pokoju.
-Chcesz tak wyjść?- zapytała mama mierząc mnie tym swoim wzrokiem.
-Owszem.-odpowiadam ze stoickim spokojem.
-Niby gdzie?
-Na imprezę.
-Nie pozwalam.
-Dlaczego? Przecież za miesiąc kończę osiemnaście lat.
-To nie znaczy że jesteś dorosła.
-Puść ją.-wtrąca się tata.
-Zwariowałeś?-krzyczy mama na niego.
-Niech idzie.
           I wychodzę, a za sobą słyszę już jak się kłócą. Tata ma prze ze mnie kłopoty, ups. Chociaż raz ma je ktoś inny. Impreza jest tylko kilka domów od mojego, więc spokojnie pokonuję drogę pieszo. Gdy zachodzę impreza już jest na całego. Gdy tylko pokonuję drzwi domu, od razu dostaję do ręki piwo. Zaraz potem jestem na parkiecie i tańczę z rożnymi ludźmi. Jakąś godzinę po tym, siedzę w domku na drzewie na podwórku gościa, który zorganizował całą tą imprezę. W ręku mam oczywiście piwo, które już zresztą kończę. To chyba trzecie. Naglę słyszę kroki, co jest dziwne przy tak głośniej muzyce. Odwracam się i widzę, że jakiś koleś do mnie podchodzi.
-O, przepraszam, nie iwedziałem, że ktoś tu jest.- mówi zakłopotany.
-Nie no co ty, miejsca wystarczy dla nas oboje.
            Chłopak siada obok i okazuje się, że ma ze sobą butelkę wódki, którą pijemy razem w milczeniu.

***

            Budzę się w swoim łóżku. Nic nie pamiętam z ostatniej nocy, pewnie była pełna wrażeń. . Wyłączam budzik i sprawdzam godzinę, okazuje się że jest siódma! Po co ustawiłam budzik na tak wczesną porę? Za chwilę sobie przypominam, że dzisiaj pierwszy września, pierwszy dzień szkoły. Wstaję i biegnę jak z procy do łazienki pod prysznic, po jakiś 15 minutach wychodzę i szybko do kuchni po jakieś proszki na ból głowy. Ubieram się w czarną sukienkę i czarne buty na obcasie, biorę telefon i kluczę. Po drodze jeszcze zbieram kanapkę z talerza, które właśnie robi mama.
-Pa mamo.-krzyczę do niej i wychodzę.
           Parkuję swójj samochód na parking, wychodzę z niego i zamykam. Idę do szkoły z torbą na ramię w której spoczywają między innym książki. Nasza szkoła nie bawi się w jakieś głupie rozpoczęcie roku i dzień wolny. zamiast tego mamy apel, a później już zaczynamy lekcje, które mamy mieć przez najbliższe dziesięć miesięcy. Gdy siedzę na apelu, na którym dyrektor wita wszystkich uczniów w nowym roku szkolnym i bla bla bla, przypominam sobie te wakacje i w myślach robię coś w stylu podsumowania ich. Nagle rozbrzmiewa dzwonek i wszyscy uczniowie wychodzą z wielkiej sali i idą do swoich klas na lekcje. Ja również. Po drodze przechodzę obok sekretariatu szkoły i widzę osobę, która stoi odwrócona do mnie tyłem, ale wydaje mi się, że go znam. Nagle chłopak się odwraca i widzę...