Muzyka
Kwiecień już powoli dobiegał końca. Na dworze było coraz cieplej. Każde po południe uczniowie spędzali już na dworze. Co prawda w szkole było ciężko, ale dało się wytrzymać, jeśli tylko nie podpadło się Umbridge, co Harremu i Keti nie wychodziło zbyt dobrze. Cały czas mieli szlabany. Jeden za drugim. Każdy wieczór i po południe zajęte. Już się do tego przyzwyczaili. Lecz dzisiaj, aż sami się sobie zdziwili, nie mieli żadnego szlabanu, ani Keti ani Harry. Nareszcie od wielu miesięcy mogli spędzić trochę czasu razem. Mieli godziny, tak dużo czasu, że nie wiedzieli co mają robić. Od dobrych kilku miesięcy nie mieli tyle czasu dla siebie. Po chwili myślenia i nudzenia się Keti wpadła na pomysł jak zagospodarować czas. Pobiegła do swojego dormitorium, chwyciła czarodziejski aparat, który dostała od Harrego na gwiazdkę i zbiegła do salonu.
Kwiecień już powoli dobiegał końca. Na dworze było coraz cieplej. Każde po południe uczniowie spędzali już na dworze. Co prawda w szkole było ciężko, ale dało się wytrzymać, jeśli tylko nie podpadło się Umbridge, co Harremu i Keti nie wychodziło zbyt dobrze. Cały czas mieli szlabany. Jeden za drugim. Każdy wieczór i po południe zajęte. Już się do tego przyzwyczaili. Lecz dzisiaj, aż sami się sobie zdziwili, nie mieli żadnego szlabanu, ani Keti ani Harry. Nareszcie od wielu miesięcy mogli spędzić trochę czasu razem. Mieli godziny, tak dużo czasu, że nie wiedzieli co mają robić. Od dobrych kilku miesięcy nie mieli tyle czasu dla siebie. Po chwili myślenia i nudzenia się Keti wpadła na pomysł jak zagospodarować czas. Pobiegła do swojego dormitorium, chwyciła czarodziejski aparat, który dostała od Harrego na gwiazdkę i zbiegła do salonu.
-Idziemy na dwór porobić sobie zdjęcia.-zapowiedziała
Harremu, Ronowi i Hermonie.
-Że co?-jęczał Ron.
-No co? Muszę odświeżyć swoją ścianę z naszymi
zdjęciami. Co roku robimy sobie zdjęcia.-powiedziała Keti.-No
chodźcie, będzie fajnie, co roku jest.-zachęcała.
-No w sumie, możemy się trochę
powygłupiać.-stwierdziła Hermiona.
I pobiegli na błonia, a dokładniej na plażę od
strony Zakazanego Lasu. Nikt tam nie chodził, bo każdy się bał, a
dla nich to było wspaniałe miejsce na swoje spotkania tylko 8 oczu.
Robili tam dosłownie wszystko żartowali, śmiali się, uczyli,
pływali w jeziorze, czasami nawet tam jedli. Hermiona w trzeciej
klasie znalazła łatwe zaklęcie jak wyczarować ławkę i razem z
Keti postawiły na plaży małą ławeczkę. Teraz każdy usiadł na
tej właśnie ławce. Keti wyciągnęła ręce, w których był aparat
do przodu, obiektywem do nich i zaczęła klikać zdjęcia. Do
każdego robili inne miny. Później Keti zaproponowała zdjęcia w
parach. Najpierw ona i Hermiona. Dziewczyny ustawiły się do
zdjęcia, a Harry je zrobił, potem Keti odebrała aparat od Harrego
i pstryknęła mu fotkę z Ronem, a później z Hermioną. Teraz Keti
wręczyła aparat Ronowi, a ona ustawiła się do zdjęcia z Harry.
Ale to nie była normalna poza. Harry pocałował Keti. Klik. Ron
nacisnął przycisk, ale Harry i Keti dalej się całowali.
-No halo? Zdjęcie zrobione!-mówił Ron.
-No i okej.-odpowiedziała po chwili Keti.
Teraz cała czwórka usiadła na ławce spoglądając
na jezioro. Harry obejmował Keti, a Ron (ku zdziwieniu wszystkich)
objął Hermione. Dziewczyny były w środku, więc chwyciły się za
rękę. Bardzo romantycznie to wyglądało. Czwórka przyjaciół
siedząca na ławce w objęciach, patrząca na coś co tylko oni
widzieli i czekająca na piękny zachód słońca.
-Wiecie, nie chce stąd odchodzić.-powiedziała nagle
Hermiona.
-Spokojnie, masz jeszcze ponad 2 lata.-odpowiedział
Ron.
-Może 2 lata.-poprawił Harry.-W każdej chwili może
wybuchnąć wojna.
-Harry przestań tak myśleć. Musisz zacząć widzieć
jasne strony świata. Wyznawaj Carpe diem, tak jak ja.-powiedziała
Keti.
-Carpe diem? Co to takiego?-zapytał Ron.
-Chwytaj dzień. Czyli żyj według instrukcji:
1.Żyj tak jakby jutra miało nie być.
2.Szalej i śmiej się do upadłego.
3.Jeśli jutro nadejdzie powróć do punku 1.
-Czyli chodzi o to, żeby nie martwić się niczym, nie
przejmować się nauką, zadaniami, szlabanami, punktami,
ocenami,a za to bawić się, szaleć imprezować i śmiać się bez
końca. To jest Carpe diem, chwytaj dzień, żyj chwilą.
-A ty skąd to wiesz?-zapytał zdziwiony Ron.
-Miałam kiedyś godzinny wykład od Keti o Carpe diem.
-Więc żyjmy według Carpe diem.-powiedział na koniec Harry
Muzyka <-- wyłączcie tamtą, włączcie tą
Był wieczór, już było późno, wszyscy się rozeszli do dormitoriów. Keti przebrała się, umyły i usiadła na parapecie. Oglądała piękny księżyc. Dzisiaj pełnia, biedny Remus, pomyślała. Nagle na parapecie przystanęła mała sówka. Keti otworzyła okno, odebrała list, a sowa szybko odleciała. Od kogo to może być, pomyślała. Rozerwała kopertę i na kartce (ku jej zdziwienie) zobaczyła pismo matki.
-Ale jak? To przecież
mugole, nie mają sowy.-pytała w myślach samą siebie.
Te pytania zostały
pytaniami na zawsze. Keti nigdy nie poznała n anie odpowiedzi.
Przeczytała list w myślach, a potem drugi raz i trzeci. Nie mogła
uwierzyć w to co czyta:
Droga Keti
Wiemy, że
jesteś w tej szkole w Hogwarcie jeśli dobrze pamiętam. Chciała
cię przeprosić, za to że udawałam, że umarłaś wraz z pójściem
do tej szkoły. Przykro mi, że tak zareagowaliśmy. Jeśli będziesz
mogła to odwiedź nas w naszym domu. Pamiętaj, że to jest również
twój dom i nigdy się to nie zmieni. Szkoda, że nie było cię na
święta, czekałam na ciebie, ale to moja wina. Powinnam wysłać ci
list, że chcemy byś była przy nas w Bożenarodzenie. Przepraszam,
że piszę go dopiero teraz, gdy kwiecień dochodzi końca. Wiem, że
nie długo masz egzaminy, mam nadzieję, że nadarzy się okazja i
jeszcze przed nimi się spotkamy, ale już teraz życzę ci
powodzenia. Na koniec chciałam cie poinformować, że tata zachorował, dość poważnie. Jest w szpitalu od dwóch tygodni.
Chciała, żebyś wiedziała. Całuję, twoja kochająca
mama
Jak to tata chory leży w szpitalu? To niemożliwe. Musi porozmawiać
z dyrektorem o przepustkę do domu, do taty, bo to on był jej
ulubionym członkiem rodziny. To z nim się śmiała, bawiła, to
jego najbardziej kochała. Tylko, że jest mały problem. Dyrektorem
jest Umbridge. Ona nigdy się nie zgodzi, żebym mogła pojechać do
taty. Dumbedore na pewno by się zgodził, ale nie ona. Na szczęście
jutro sobota. Weekend. No dobra to wszytko jutro, ale teraz jest dziś,
a dziś idę już spać, wystarczy mi wrażeń,pomyślała i niedługo
po tym zasnęła.
Zapukała do drzwi gabinetu Inkwizytora i dyrektora Hogwartu. Puk, puk.
-Proszę.-odezwał się słonki głosik.
-Dzień dobry, pani profesor.-powiedziała Keti wchodząc.
-Dzień dobry, panno Otson, czym mogę służyć?
-Widzi pani, pani profesor, wczoraj dostałam list od mamy z
wiadomością, że tata jest ciężko chory. Chciałam prosić o
przepustkę bym mogła go odwiedzić.-Keti próbowała o dobroci.
-Niestety, nie dam pani przepustki, panno Otson.
-Ale wystarczył by tylko przyszły weekend. Nie opuściłabym żadnych lekcji, proszę, chcę tylko pożegnać się z tatą.
-Przykro mi, ale nie dam ci przepustki. Za dużo nabroiłaś w szkole.
Przez ciebie było to GD i jeszcze Merlin wie co. Nigdzie nie
pojedziesz, będziesz miała nauczkę.
-Jeszcze zobaczymy. Bo jeśli ja chcę pożegnać się z tatą, to się
z nim pożegnam, nawet bez przepustki, zrobię to co będę chciała
zrobić i co uznam za słuszne. Myślała pani, że dotychczas było
piekł w szkole? Myliła się pani dopiero teraz będzie miała pani
piekło. Kojarzy pani Freda i Georga Weasley? Oni z chęcią mi
pomogą, a wie pani na co ich stać. Do widzenia.
Wyszła i trzasnęła drzwiami. Była wkurzona, nie była wściekła
i od razu skierowała się na błonia, na plażę pod Zakazanym
Lasem. Kochała to miejsce. Usiadła pod starym dębem i uspokajała
się. Zamknęła oczy. Jej myśli krążyły wokół taty. Czy to
prawda? A może to kolejny dowcip Petera i Michaela? Nie wiem. Ale
wiem na pewno, że potraktuję to serio, pomyślała. Teraz myślała
o tym co powiedziała Umbridge:,,Za dużo nabroiłaś w szkole.".
Ona ma rację. To ja ,,rozkręciłam" Hogwart. Ja wciąż walczę
z Umbridge, chociaż wojna już się skończyła. Ja daję sobie
nadzieję, to ja jestem ciągle naiwna.
-Nie jesteś naiwna, tylko odważna.
-Mówił ci ktoś kiedyś Malfoy, że nie ładnie podsłuchiwać? W
tym wypadku myśli?-powiedziała Keti z nadal zamkniętymi oczami.
-Nie, w ogóle nikt mnie nie uczył kultury.
-Szkoda, bo powinien.
-Może i tak.
Nastała niezręczna cisza.
-Umbridge da się pokonać, ta wojna wciąż trwa, jest
nadzieja.-powiedział Draco, a Keti otworzyła oczy.
-Ty w końcu jesteś po naszej stronie, czy Umbridge, bo już nie
wiem, pogubiłam się.
-Ja nie jestem po żadnej stronie.
Keti zaśmiała się.
-To po co Mroczny Znak na ręce?
-To?-podwinął rękaw.-Ojciec tego chciał, mówiłem ci zmusił
mnie. Tak na prawdę nie jestem śmierciożercą.
-Tak, jasne.
-Na prawdę. Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś wredna?
-No pewnie i to nie raz.
Obydwoje wybuchli śmiechem. I wtedy zza drzewa wyszedł Harry.
,,Tam gdzie chcemy dojść, nie ma drogi na skróty"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej tak to znowu ja ze swoim rozdziałem, mam nadzieję że wam się spodoba. Ta szkoła mnie dobija. Dobra nie będę was tu zanudzać moim życiem w szkole, a raczej męką. Miłego czytania :)
keti
P.S. CZYTASZ=KOMENTUJESZ
P.S. CZYTASZ=KOMENTUJESZ


Rozdział świetny, ale masz chyba lekki problem z interpunkcją ;) Tylko prosze, nie odbierz tego jako krytykę, bo wiem, że nikt nie jest bez wad i ja też popełniam błędy, ale może czytaj sobie każdy rozdział przed opublikowaniem? Bo tak trochę trudno się czyta ;3 No i jeszcze pisze sie Dumbledore, a nie Dumbedore, jak ty to napisałaś, ale mam nadzieje, że to tylko literówka ;> Jesli miałabyś moze czas, zapraszałem na mojego bloga, też o tematyce Potterowskiej, ale czasy Huncwotów ;*
OdpowiedzUsuńall-about-marauders.blogspot.com
Wreszcie skomentuję rozdział :) Wybacz mi, że nie komentowałam wcześniejszych.
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Blog Award :)
Więcej u mnie ;)
Lilka.
świetne :)
OdpowiedzUsuń