wtorek, 30 września 2014

34.Me desculpe, eu não entendo.

         Hej :) tu ja :p wpadam z nowym rozdziałem :D Mam nadzieję, że się cieszycie. Olga i w końcu się odczekałaś :D Zapraszam do komentowania i czytania :* buziaki 
Ka$ka
~~~~~~~~~~


           Kurdę, podszedł do mnie. Co teraz?
-Cześć? Jestem Paul.-Pierwsze co mi wpadło do głowy, to zbycie chłopaka. Powiedziałam:
-Me desculpe, eu não entendo.-co znaczy po angielsku:,,Przepraszam, nie rozumiem.”
           No co według was miałam zrobić? Dopiero co miałam jakiś dziwny realistyczny sen, a później zerwałam z chłopakiem, nie mogłam się teraz z kimś zaprzyjaźnić, a szczególnie z osobnikiem płci męskiej. Jak dobrze, że uczę się portugalskiego.
           Odszedł ze smutną miną i usiadł na tej samej ławce co przed chwilą. Po jakiś może dziesięciu minutach, spojrzałam na telefon i postanowiłam, że wrócę do hotelu. Gdy odchodziłam, zauważyłam, że nieznajomy Paul odprowadza mnie wzrokiem. Po drodze do hotelu wpadłam jeszcze do kilku sklepów z ubraniami i kawiarenki po gorącą czekoladę, od której jestem niemal uzależniona. Gdy byłam już w drzwiach do hotelu, spojrzałam jeszcze raz na wierzę i wtedy zobaczyłam Paula na drodze, którą dopiero szłam. Ogarnęło mnie...co? Strach? Przerażenie? A może radość i fascynacja? Zastanawiając się nad tym weszłam do hotelu, udając, że go nie zauważyłam.
           Wpadłam do swojego pokoju i padam na łózko z uśmiechem na twarzy. Dlaczego, do cholery się uśmiecham? Przecież nic takiego się nie stało, przecież właśnie zbyłam cholernie przystojnego chłopaka! Powinnam płakać, a nie się uśmiechać! Ale tak jakoś nie mogę przestać.
           W końcu siadam i idę na obiad do jadalni. Znajduję rodziców i rodzeństwo przy stoliku i dołączam się do nich.
-I jak było na spacerze?-pyta tata.
-Bardzo fajnie. Strasznie tu ładnie.-opowiedziałam uśmiechając się.
-Po obiedzie może pójdziemy całą rodziną na miasto?-zapytała mama.
-Jasne.-opowiedział mój starszy brat.
           W tym właśnie momencie się wyłączyłam. Nie słuchałam o czym mówi przy stole moja rodzina. Myślałam tylko o przystojnym, nieznajomym Paulu. Boże, co ja sobie wyobrażałam! Aż zaśmiałam się na głos, a rodzice i bracia popatrzyli na mnie jak na wariatkę.
-Przepraszam, przypomniało mi się coś.- wiedziałam, że zrozumieli bo wrócili do przerwanych rozmów, a ja mogłam znów bujać w obłokach i rozmyślać o nieznajomym.


           Wieczorem usiadłam na swoim wielkim łóżku i otworzyłam swój pamiętnik, napisałam kilka zdań. Oczywiście nie pomijając spotykania z Paulem. Następnie zamknęłam go, włożyłam do torebki i poszłam spać. Już po kilku minutach odpłynęłam w sen, który był o niezwykle przystojnym szatynie.

Kilka dni później

           Powitałam nowy dzień, gdy słońce wpadające przez okno, oślepiło mnie. Poleżałam chwilę w łóżku, a potem niechętnie z niego wyszłam. Udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam letnią zwiewną niebieską sukienkę. Umalowałam twarz, zabrałam torebkę i wyszłam w pokoju, zamykając go na klucz.
           Dzisiaj postanowiłam pochodzić po sklepach. Tylko i włącznie. W sumie to nie miałam nic innego do roboty. W końcu jestem na wakacjach. Mam czas na odpoczynek i na nic więcej.
           Wchodziłam do kolejnego już sklepu z ubraniami gdy go zobaczyłam. Nieznajomy Paul był w sklepie i kierował wzrok centralnie na mnie. Wyglądało to tak jakby wiedział, że akurat wtedy tam wejdę. Nie, to przecież nie możliwe, pomyślałam. Wyszłam czym prędzej ze sklepu i ruszyłam do pobliskiej kawiarenki. Niechętnie oglądnęłam się za siebie. Szedł za mną. Udając, że się tym nie przejmuję, usidłam przy stoliku w kawiarence. Gdy podszedł do mnie kelner zamówiłam gorącą czekoladę. Zobaczyłam, że usiadł kilka stolików przed moim, tak, że mógł mnie obserwować. Również coś zamówił. Otworzyłam torebkę i wyciągnęłam książkę. Zaczęłam czytać. Jednak nie mogłam się skupić, ponieważ cały czas myślałam o tym człowieku. Kim on jest? Czego ode mnie chce? Dlaczego mnie śledzi?
           Wstałam i ruszyłam w stronę wierzy Eiffla. Usiadłam na tej samej ławce, co kilka dni temu. On również, usiadł na tej co wtedy, gdy byliśmy tu ostatnio Siedziałam tam kilka minut, czułam, że mnie obserwuje. Stwierdziłam, że najlepszą obroną jest atak. Również zaczęłam się na niego gapić. Po jakiś 5 minutach patrzenia na siebie, nie wytrzymałam i wstałam. Poszłam przed siebie. Prosto na niego. Usiadłam na ławce obok i powiedziałam:
-Dobra mam na imię Keti.-zrobił zdziwioną minę i powiedział:
-Me desculpe, eu não entendo.
-Hejjjj.-powiedziałam oskarżycielskim tonem.-To mój tekst. I tak w ogolę to przepraszam za to.
-Nie ma sprawy.-uśmiechnął się.-Jak już mówiłem, mam na imię Paul.-podał mi rękę.
-Jak już mówiłam, Keti.-przyjęłam dłoń. I uśmiechnęliśmy się do siebie.
   

sobota, 20 września 2014

33. Nowe życie

          
 Cóż...była długa przerwa, ale za to teraz wracam z całkiem nowymi pomysłami, dzięki Oldze <3 Rozdział właśnie dla niej :D zapraszam na nowe rozdziały, które będą mam nadzieję ciekawe :)
~~~~~~~~~~~~

          Idę do parku na umówione spotkanie z moim niby chłopakiem Alexem. Widzę go. Czeka na mnie. Waham się czy aby na pewno dobrze robię. Wiem co muszę zrobić. Podchodzę do blondyna, on zauważając mnie odwraca się. Obejmuje mnie i próbuję pocałować w policzek lecz się odsuwam.
-Co jest?-pyta ze zdziwieniem.
-Muszę ci coś powiedzieć.- odpowiadam cofając się o krok, dzięki czemu skutecznie wyrywam się z jego objęć.
-Tak wiem, ja również mam ci coś do powiedzenia.
-Alex słuchaj chyba musisz dać mi czas. To znaczy, w moim życiu ostatnio wydarzyła się pewna sytuacja, która byłą dziwna, ale dała mi do myślenia i... przykro mi, ale musimy zerwać.
-Czyli ty mnie właśnie rzucasz?-zapytał z niepokojem w oczach.
-Muszę. Przepraszam.
-Super. Przychodzę tu, żeby powiedzieć dziewczynie, że moi rodzice się zgadzają na to by jechała z nami na wakacje, a ona mnie rzuca. Piękny dzień.
-Przepraszam. Żegnaj.-mówię, odwracam się i odchodzę, mimo bólu jaki widzę w jego oczach.
           Wracam biegiem do domu. Wpadam za drzwi i zrzucam trampki z nóg, biegnę do pokoju, trzaskam drzwiami i padam na łóżko. Właśnie zerwałam z chłopakiem.

kilka dni później

           Otwieram walizkę. Pakuję ubrania, które biorę na wakacje. Rodzice zabierają nas do Paryża na dwa tygodnie. Dwa tygodnie poza Londynem, czy to nie jest piękne? Biegam po całym domu by spakować wszystkie potrzebne rzeczy na wakacje. Za godzinę mamy wyjeżdżać na lotnisko, a ja jestem zupełnie nie spakowana. Pakowanie zajmuję mi całą godzinę.
-Keti!!! Daj walizkę, musimy jechać!- woła tata, mój kochany tata, który żyje i nic mu nie jest.
-Już idę!!!-odkrzykuję.
           Do mojej torby podręcznej wkładam pamiętnik, piórnik i książkę. Wychodzę przed dom i podaję walizkę tacie. Na swoje siedzenie kładę torbę. Pomagam mamie przynieść z kuchni prowiant na podróż.
           W końcu wszystko gotowe. Wsiadamy do samochodu, zapinamy pasy, tata odpala samochód i ruszamy. Prosto do Paryża.


kilka godzin później


           Siedzę na lotnisku i czytam książkę. Jesteśmy już po odprawie, czekamy na nasz samolot, który ma być za 10 minut. Rozmyślam o Paryżu, mieście zakochanych. Mam nadzieję, że te wakacje będą inne niż wszystkie, że będą niezapomniane.
           Nareszcie jest nasz samolot. Jedziemy autobusem do niego i wchodzimy na pokład. Zajmuję miejsce. Rozsiadam się i zamawiam cole do picia. Otwieram książkę i zanurzam się w jej świat. Odrywam się tylko na chwilkę, gdy startujemy, i gdy jesteśmy nad chmurami. Wyciągam telefon i robię kilka zdjęć przez okno. Lecimy...myślę. I znów oddaje się książce, aż do końca lotu.

           Lądujemy. Zamykam książkę i wkładam do torby. Zakładam ją na ramię i wychodzę z samolotu. Czekam na swoja walizkę przy odbiorze bagaży. Biorę ją i dołączam do rodziny. Wsiadamy do pożyczonego samochodu na czas urlopu i jedziemy do hotelu.
Mam swój pokoju w hotelu. Moi bracia mają swój i rodzice oczywiście też osobny. Jest bajecznie. Nasz hotel jest prawie przy samej wieży Eiffla. Z okna mogę ją podziwiać.        
          Wypakowuję walizkę, by ubrania mi się nie pogniotły. Idę się odświeżyć i przebrać po podróży. Potem z racji, że już późno kładę się do olbrzymiego łóżka z baldachimem i zasypiam.

           Następnego dnia już wyspana i gotowa, by zwiedzić trochę świata, pukam do pokoju rodziców. Otwieram drzwi i mówię:
-Idę zwiedzić Paryż. Mam GPSa i przewodnik, jeśliby się coś działo dzwońcie.
-Dobrze. Tylko uważaj na siebie.-odpowiada mama, a ja wychodzę z ich pokoju.
           Opuszczam hotel i zmierzam w stronę wieży Eiffla. Idę szybkim krokiem, ponieważ nie mogę doczekać się chwili, gdy zobaczę ją z bliska. Kilka minut idę według GPSa i w końcu wkraczam na plac przy wieży. Robię kilka zdjęć telefonem. Od razu stwierdzam, że jestem tu po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Siadam na jednej z wielu ławek i patrzę. Nie robię nic innego, tylko patrzę.
           Czuję, że na mnie też ktoś patrzy. Szukam tego kogoś i znajduję. Na ławce naprzeciwko mnie siedzi chłopak mniej więcej w moim wieku. Przygląda mi się. Jest nieziemsko przystojny. Ma brązowe włosy postawione na żelu i bardzo seksowne linie twarzy. Jest ubrany w ciemne dżinsy i koszulę w kratkę. W ciemnych okularach na twarzy i dziwnym pierścieniem na palcu. Nieziemsko przystojny nieznajomy na mnie patrzy, hmm... ciekawe.
            Zauważył, że go obserwuję, ups. Wstaję, o nie. Idzie w moją stronę, a ja się kulę, błagam, niech do mnie nie podchodzi. Jednak moje prośby nie zostają wysłuchane. Chłopak staje przede mną.