Hej :) tu ja :p wpadam z nowym rozdziałem :D Mam nadzieję, że się cieszycie. Olga i w końcu się odczekałaś :D Zapraszam do komentowania i czytania :* buziaki
Ka$ka
~~~~~~~~~~
Kurdę,
podszedł do mnie. Co teraz?
-Cześć?
Jestem Paul.-Pierwsze co mi wpadło do głowy, to zbycie chłopaka.
Powiedziałam:
-Me
desculpe, eu não entendo.-co znaczy po angielsku:,,Przepraszam, nie
rozumiem.”
No
co według was miałam zrobić? Dopiero co miałam jakiś dziwny
realistyczny sen, a później zerwałam z chłopakiem, nie mogłam
się teraz z kimś zaprzyjaźnić, a szczególnie z osobnikiem płci
męskiej. Jak dobrze, że uczę się portugalskiego.
Odszedł
ze smutną miną i usiadł na tej samej ławce co przed chwilą. Po
jakiś może dziesięciu minutach, spojrzałam na telefon i
postanowiłam, że wrócę do hotelu. Gdy odchodziłam, zauważyłam,
że nieznajomy Paul odprowadza mnie wzrokiem. Po drodze do hotelu
wpadłam jeszcze do kilku sklepów z ubraniami i kawiarenki po gorącą
czekoladę, od której jestem niemal uzależniona. Gdy byłam już w
drzwiach do hotelu, spojrzałam jeszcze raz na wierzę i wtedy
zobaczyłam Paula na drodze, którą dopiero szłam. Ogarnęło
mnie...co? Strach? Przerażenie? A może radość i fascynacja?
Zastanawiając się nad tym weszłam do hotelu, udając, że go nie
zauważyłam.
Wpadłam
do swojego pokoju i padam na łózko z uśmiechem na twarzy.
Dlaczego, do cholery się uśmiecham? Przecież nic takiego się nie
stało, przecież właśnie zbyłam cholernie przystojnego chłopaka!
Powinnam płakać, a nie się uśmiechać! Ale tak jakoś nie mogę
przestać.
W
końcu siadam i idę na obiad do jadalni. Znajduję rodziców i
rodzeństwo przy stoliku i dołączam się do nich.
-I
jak było na spacerze?-pyta tata.
-Bardzo
fajnie. Strasznie tu ładnie.-opowiedziałam uśmiechając się.
-Po
obiedzie może pójdziemy całą rodziną na miasto?-zapytała mama.
-Jasne.-opowiedział mój starszy brat.
W
tym właśnie momencie się wyłączyłam. Nie słuchałam o czym
mówi przy stole moja rodzina. Myślałam tylko o przystojnym,
nieznajomym Paulu. Boże, co ja sobie wyobrażałam! Aż zaśmiałam
się na głos, a rodzice i bracia popatrzyli na mnie jak na wariatkę.
-Przepraszam,
przypomniało mi się coś.- wiedziałam, że zrozumieli bo wrócili
do przerwanych rozmów, a ja mogłam znów bujać w obłokach i
rozmyślać o nieznajomym.
Wieczorem
usiadłam na swoim wielkim łóżku i otworzyłam swój pamiętnik,
napisałam kilka zdań. Oczywiście nie pomijając spotykania z
Paulem. Następnie zamknęłam go, włożyłam do torebki i poszłam
spać. Już po kilku minutach odpłynęłam w sen, który był o
niezwykle przystojnym szatynie.
Kilka dni później
Powitałam
nowy dzień, gdy słońce wpadające przez okno, oślepiło mnie.
Poleżałam chwilę w łóżku, a potem niechętnie z niego wyszłam.
Udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam letnią
zwiewną niebieską sukienkę. Umalowałam twarz, zabrałam torebkę
i wyszłam w pokoju, zamykając go na klucz.
Dzisiaj
postanowiłam pochodzić po sklepach. Tylko i włącznie. W sumie to
nie miałam nic innego do roboty. W końcu jestem na wakacjach. Mam
czas na odpoczynek i na nic więcej.
Wchodziłam
do kolejnego już sklepu z ubraniami gdy go zobaczyłam. Nieznajomy
Paul był w sklepie i kierował wzrok centralnie na mnie. Wyglądało
to tak jakby wiedział, że akurat wtedy tam wejdę. Nie, to przecież
nie możliwe, pomyślałam. Wyszłam czym prędzej ze sklepu i
ruszyłam do pobliskiej kawiarenki. Niechętnie oglądnęłam się za
siebie. Szedł za mną. Udając, że się tym nie przejmuję, usidłam
przy stoliku w kawiarence. Gdy podszedł do mnie kelner zamówiłam
gorącą czekoladę. Zobaczyłam, że usiadł kilka stolików przed
moim, tak, że mógł mnie obserwować. Również coś zamówił.
Otworzyłam torebkę i wyciągnęłam książkę. Zaczęłam czytać.
Jednak nie mogłam się skupić, ponieważ cały czas myślałam o
tym człowieku. Kim on jest? Czego ode mnie chce? Dlaczego mnie
śledzi?
Wstałam
i ruszyłam w stronę wierzy Eiffla. Usiadłam na tej samej ławce,
co kilka dni temu. On również, usiadł na tej co wtedy, gdy byliśmy
tu ostatnio Siedziałam tam kilka minut, czułam, że mnie obserwuje.
Stwierdziłam, że najlepszą obroną jest atak. Również zaczęłam
się na niego gapić. Po jakiś 5 minutach patrzenia na siebie, nie
wytrzymałam i wstałam. Poszłam przed siebie. Prosto na niego.
Usiadłam na ławce obok i powiedziałam:
-Dobra
mam na imię Keti.-zrobił zdziwioną minę i powiedział:
-Me
desculpe, eu não entendo.
-Hejjjj.-powiedziałam
oskarżycielskim tonem.-To mój tekst. I tak w ogolę to przepraszam
za to.
-Nie
ma sprawy.-uśmiechnął się.-Jak już mówiłem, mam na imię
Paul.-podał mi rękę.
-Jak
już mówiłam, Keti.-przyjęłam dłoń. I uśmiechnęliśmy się do
siebie.
